Tą bransoletkę miałam już zrobić tyle razy. W końcu się zebrałam, miałam chwilę i zaczęłam. Jak zaczęłam to i musiałam skończyć, ale już wiem że sieczki przyszywać nie lubię. Mimo to, może jeszcze się skuszę na taką, tylko w innej kolorystyce. Kamienie: oliver nefryt, nefryt bursztynowy, afrykański nefryt, amazonit oraz żółta cytryna.
Prześliczna!
OdpowiedzUsuńbardzo ładna :) nawet nie chcę myśleć jak bardzo pracochłonna ;)
OdpowiedzUsuńSuper!Bardzo mi się podoba!:)Też pokusiłam się na sieczkę, ale póki co jeszcze jej nie wykorzystałam. A teraz troszkę się przestraszyłam ;)
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny ! Pracochłonna była, nawet bardzo. Nie chcę nikogo straszyć, ale mnie przyszywanie siatki nie urzekło ;) może Ciebie Caterina urzeknie :) trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńPiękna! Ale widać, że tylko dla kobiet o stalowych nerwach i anielskiej cierpliwości :-) Gratuluję efektu...
OdpowiedzUsuńDziękuję ! ślicznie u Was- byłam , widziałam, będę zaglądać ;)
OdpowiedzUsuńŚliczna. Fajne kolorki dobrałaś. Ja też nie przepadam za sieczką, ale u Ciebie wygląda rewelacyjnie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyszła ta bransoletka! A jakby tak połączyć sieczkę z regularnymi koralikami na siatce?
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zrobiłam coś podobnego o czym piszesz, jedynie tych "regularnych koralików" mało było.... Pozdrawiam
Usuń